Jeśli zastanawiasz się, co zjeść w Walencji, odpowiedź wydaje się oczywista tylko na pierwszy rzut oka. Choć to tutaj, pośród pól ryżowych Albufery, narodziła się słynna na cały świat paella, stolica regionu Lewantu oferuje znacznie szerszy wachlarz kulinarnych doznań. Od kremowej horchaty sączonej w cieniu modernistycznych kamienic, przez wykwintne owoce morza, aż po uliczne tapas, które smakują najlepiej w gwarze lokalnych barów. Walencja to miasto, które zwiedza się podniebieniem, a każda dzielnica ma tu swoją własną, unikalną historię do opowiedzenia na talerzu. W tym przewodniku przeprowadzimy Cię przez labirynt smaków trzeciego co do wielkości miasta Hiszpanii, wskazując nie tylko co, ale i gdzie zjeść, by poczuć autentycznego ducha tego miejsca.
Ryżowa rewolucja – dlaczego to tutaj smakuje najlepiej?
Zanim przejdziemy do konkretnych dań i odpowiemy szczegółowo na pytanie, co zjeść w Walencji, musimy zrozumieć kontekst geograficzny i historyczny. Walencja to nie tylko miasto, to ogromny ogród Europy (La Huerta). Żyzne gleby otaczające metropolię oraz bliskość słodkowodnego jeziora Albufera stworzyły idealne warunki do uprawy ryżu. To właśnie Maurowie, panujący na tych terenach wieki temu, zrewolucjonizowali system irygacyjny, wprowadzając uprawę tego zboża na masową skalę.
W Walencji ryż traktuje się z niemal religijną czcią. Nie jest on, jak w wielu innych kuchniach świata, jedynie dodatkiem do mięsa czy warzyw. Tutaj ryż jest głównym bohaterem, nośnikiem smaku, który absorbuje esencję bulionu. Używa się tu specyficznych odmian, takich jak Bomba czy Senia, które charakteryzują się krótkim ziarnem i niesamowitą zdolnością wchłaniania płynów bez rozgotowywania się na papkę. To klucz do zrozumienia fenomenu walenckiej kuchni.
Jak zauważa dr Carlos Ferrandis, antropolog żywienia z Uniwersytetu w Walencji:
„Dla Walencjanina ryż to tożsamość. Sposób, w jaki ziarno pęka pod wpływem bulionu, moment, w którym kucharz decyduje się wyłączyć ogień, by pozwolić daniu »odpocząć« – to wszystko elementy kulturowego kodu, przekazywanego z pokolenia na pokolenie. Turysta widzi żółty ryż, my widzimy historię naszej ziemi”.
Paella valenciana – jedyny prawdziwy oryginał
Największym błędem, jaki popełniają turyści szukający informacji o tym, co zjeść w Walencji, jest przekonanie, że każda paella zawiera owoce morza. Nic bardziej mylnego. Prawdziwa, certyfikowana Paella Valenciana to danie rolników, powstałe z tego, co było dostępne na polach i w zagrodach. Jeśli zamówisz „paellę valencianę” i spodziewasz się krewetek, srogo się zawiedziesz – i być może narazisz na gniewne spojrzenie kelnera.
Oto co wchodzi w skład autentycznej paelli z Walencji:
- Mięso: Kurczak i królik (często z kawałkami wątróbki, która nadaje głębi smaku).
- Warzywa: Bajoqueta (płaska zielona fasolka) oraz garrofó (duża, biała fasola o maślanej konsystencji).
- Dodatki sezonowe: Czasami dodaje się ślimaki (caracoles) lub karczochy, ale tylko w sezonie.
- Przyprawy: Szafran (dający kolor i aromat), papryka, rozmaryn i pomidory.
W tym daniu absolutnie nie ma chorizo. Dodanie tej kiełbasy do paelli jest w Walencji uważane za kulinarną profanację. Sekretem smaku jest tutaj socarrat – czyli przypieczona, chrupiąca warstwa ryżu na dnie patelni. To właśnie o te zeskrobane, pełne karmelizowanego smaku kęsy toczą się przy stole najzacieklejsze boje.
Paella de marisco – dla miłośników morza
Oczywiście, bliskość Morza Śródziemnego sprawia, że wersja z owocami morza (Paella de Marisco) jest równie popularna, choć puryści nazwą ją raczej „ryżem z owocami morza” niż tradycyjną paellą. W tej wersji mięso zastępowane jest przez:
- Krewetki i langustynki (często podawane w całości, w pancerzach, co wymaga nieco pracy przy jedzeniu).
- Kalmary i mątwy.
- Małże (mule).
Kluczem jest tutaj wywar rybny (fumet), który musi być niezwykle esencjonalny. To on nadaje ryżowi morskiego charakteru.
Arroz a banda i arroz negro – czarne złoto i ryż rybaka
Kiedy już spróbujesz klasycznej paelli, lista tego, co zjeść w Walencji, dopiero się otwiera. Miejscowi rzadko jedzą paellę codziennie, często wybierając inne, równie fascynujące dania z ryżu.
Arroz a banda
To danie wywodzi się z kuchni rybackiej z okolic Alicante, ale jest niezwykle popularne w całej Walencji. Jego nazwa oznacza „ryż na boku”. Tradycyjnie rybacy gotowali ryby w ziemniakach i cebuli, tworząc zupę, a w pozostałym, bogatym bulionie gotowali ryż. Ryż podawano osobno („a banda”), a rybę osobno. Dziś w restauracjach często dostajemy po prostu wyśmienity ryż gotowany na intensywnym wywarze rybnym, często z dodatkiem kawałków kalmarów i krewetek, podawany z sosem alioli.
Arroz negro
Dla wielu to numer jeden walenckiej kuchni. Arroz negro (czarny ryż) zawdzięcza swój kolor atramentowi z kałamarnicy. Danie wygląda dramatycznie i smakuje intensywnie morsko. Podaje się je z kawałkami mątwy (sepia) i obowiązkowo z dużą ilością czosnkowego alioli, które łagodzi jodowy posmak atramentu. To pozycja obowiązkowa na liście co zjeść w Walencji.
Fideuà – makaronowa siostra paelli
Choć technicznie nie jest to danie z ryżu, fideuà przygotowywana jest w identyczny sposób – na szerokiej patelni (paellera). Zamiast ryżu używa się tu jednak krótkiego, cienkiego makaronu (fideos). Legenda głosi, że danie powstało przypadkiem na łodzi rybackiej w pobliskiej Gandii, gdy kucharzowi zabrakło ryżu. Makaron fantastycznie wchłania wywar rybny, a przypieczone, sterczące ku górze nitki makaronu są chrupiące i pyszne.
Esgarraet i inne tapas – co zjeść w walencji na przystawkę?
Walencja ma swoją unikalną kulturę tapas, różniącą się od tej w Andaluzji czy Kraju Basków. Przystawki są tu świeże, często oparte na warzywach i owocach morza.
Esgarraet to absolutny klasyk. Sałatka składa się z pieczonej czerwonej papryki, podartej w paski (stąd nazwa, od słowa „drzeć”), solonego dorsza (bacalao), czosnku i doskonałej jakości oliwy z oliwek. Słoność ryby idealnie kontrastuje ze słodyczą pieczonej papryki. To danie proste, ale genialne w swojej kompozycji.
Warto również poszukać:
- Titaina: Rodzaj pisto (ratatouille) z dzielnicy rybackiej El Cabanyal. Składa się z pomidorów, pieczonej papryki, orzeszków piniowych i tonyna de sorra (solonego brzucha tuńczyka).
- Clóchinas: Walencka odmiana muli. Są mniejsze od tych galicyjskich, ale zdaniem miejscowych – znacznie smaczniejsze i delikatniejsze. Sezon na nie jest krótki (zazwyczaj od maja do sierpnia – miesiące bez litery „r”).
- Tellinas: Malutkie małże (w Polsce znane jako urąbki), smażone z czosnkiem, pietruszką i oliwą. Uzależniające jak chipsy.
- All i pebre: Gulasz z węgorza, ziemniaków, czosnku i papryki. To bardzo tradycyjne danie z okolic jeziora Albufera, o wyrazistym, pikantnym smaku.
Słodka Walencja – horchata i fartons
Zwiedzanie w upalny dzień wymaga orzeźwienia. Odpowiedź na pytanie, co wypić i co zjeść w Walencji na deser, jest jedna: horchata y fartons.
Horchata (Orxata) to napój roślinny produkowany z cibory jadalnej (chufa), zwanej też orzechem tygrysim. Uprawia się ją niemal wyłącznie w okolicach Walencji (rejon Alboraya). Napój wygląda jak mleko, ale smakuje zupełnie inaczej – jest ziemisty, orzechowy i bardzo słodki. Podaje się go schłodzonego niemal do granicy zamarzania.
Idealnym towarzyszem horchaty jest farton – podłużne, puszyste ciastko drożdżowe, posypane cukrem pudrem lub lukrem. Zostało zaprojektowane tak, aby idealnie mieściło się w szklance z horchatą. Maczanie ciastka w napoju to rytuał, którego nie można pominąć.
Elena Martinez, właścicielka jednej z najstarszych horchaterii w mieście, wyjaśnia:
„Horchata to nie jest po prostu napój chłodzący. To bomba witaminowa i mineralna. W Walencji pijemy ją nie tylko dla smaku, ale dla zdrowia. Prawdziwa, rzemieślnicza horchata ma krótki termin przydatności i smakuje zupełnie inaczej niż ta z supermarketu”.
Inne słodkości i napoje
Będąc w Walencji, warto spróbować także Agua de Valencia. Mimo niewinnej nazwy („Woda z Walencji”), jest to mocny koktajl na bazie Cavy (hiszpańskiego wina musującego), soku ze świeżych walenckich pomarańczy, ginu i wódki. Pije się go łatwo, ale jego działanie bywa zdradliwe.
Dla miłośników wypieków polecamy Buñuelos de Calabaza – pączki z dodatkiem dyni, smażone w głębokim tłuszczu, popularne szczególnie w okresie święta Las Fallas, ale dostępne w wielu miejscach przez cały rok.
Gdzie zjeść w Walencji? Konkretne adresy i rekomendacje
Wiedza o tym, co zjeść w Walencji, to połowa sukcesu. Druga połowa to wiedza, gdzie pójść, by nie trafić na turystyczną pułapkę (tzw. „paellador”, gdzie podają mrożonki). Oto lista sprawdzonych miejsc, podzielona na kategorie.
1. Świątynie Paelli (Tradycja)
- Casa Carmela (Plaça de Vicent Blasco Ibáñez, przy plaży Malvarrosa) – Legenda. Paella gotowana jest tu na prawdziwym ogniu z drewna pomarańczowego, co nadaje jej niepowtarzalny aromat dymu. Rezerwacja jest absolutnie konieczna, często z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.
- La Pepica (Paseo de Neptuno) – Historyczna restauracja przy plaży, w której jadał Ernest Hemingway. Choć duża i turystyczna, utrzymuje wysoki poziom klasycznej paelli.
- Alquería del Pou (Entrada del Rico) – Położona nieco na uboczu, blisko Miasta Sztuki i Nauki. Autentyczna walencka chata (alquería), serwująca doskonałe dania z ryżu w rustykalnym otoczeniu.
2. Nowoczesna kuchnia i Tapas
- Central Bar (wewnątrz Mercado Central) – Bar prowadzony przez nagrodzonego gwiazdkami Michelin szefa kuchni Ricarda Camarenę. To idealne miejsce, by spróbować wykwintnych kanapek (bocadillos) i tapas ze składników prosto z targu. Kolejki są długie, ale warto.
- Casa Montaña (El Cabanyal) – Jedna z najstarszych winiarni w Walencji (założona w 1836 roku). Klimatyczne wnętrze, stare beczki i wyśmienite clóchinas oraz habas (bób).
3. Deser i Kawa
- Horchatería Santa Catalina (Plaza de Santa Catalina) – Jedno z najstarszych i najpiękniejszych miejsc w centrum. Wnętrze wyłożone tradycyjną ceramiką (azulejos). Tutaj wypijesz najlepszą horchatę z fartonami.
- Horchatería Daniel (Alboraya) – Jeśli masz czas na wycieczkę do Alboraya (tuż obok Walencji), to jest to mekka miłośników tego napoju.
Mercado Central – katedra gastronomii
Nie można pisać o tym, co zjeść w Walencji, bez wspomnienia o Mercado Central. To jeden z największych i najpiękniejszych targów świeżej żywności w Europie. Modernistyczna architektura ze szkła i żelaza zapiera dech w piersiach, ale to stragany są prawdziwą atrakcją.
Warto przyjść tu rano, by zobaczyć feerię barw: stosy pomarańczy, gigantyczne pomidory z Perelló, świeże ryby i owoce morza jeszcze pachnące morzem, oraz szynki iberyjskie zwisające z haków. To tutaj zaopatrują się najlepsi szefowie kuchni w mieście. Kupisz tu szafran, wędzoną paprykę (pimentón) i ryż Bomba – idealne pamiątki kulinarne, które pozwolą Ci odtworzyć smaki Walencji w domu.
Praktyczne wskazówki – kultura jedzenia
Aby w pełni cieszyć się kulinarną stroną Walencji, warto znać kilka lokalnych zasad:
- Pora paelli: Paellę je się na obiad (almuerzo/comida), czyli między 14:00 a 16:00. Zamawianie paelli na kolację jest uznawane za turystyczne faux pas (i jest ciężkostrawne na noc).
- Cierpliwość: Dobra paella wymaga czasu (min. 20-30 minut przygotowania). Jeśli dostajesz ją po 10 minutach, prawdopodobnie była mrożona.
- Chleb i oliwki: Często podawane na początku posiłku bez pytania. Zazwyczaj jest to dodatkowo płatne (tzw. cubierto), ale koszt jest niewielki, a jakość zazwyczaj wysoka.
- Dzielenie się: W Walencji jedzenie jest czynnością społeczną. Tapas i przystawki zamawia się „na środek stołu” (para compartir), aby każdy mógł spróbować.
Podsumowanie
Walencja to miasto, które nie pozwala o sobie zapomnieć, głównie dzięki smakom. Decydując, co zjeść w Walencji, warto wyjść poza utarte szlaki. Owszem, zjedzenie paelli w miejscu jej narodzin jest niemal obowiązkiem, ale prawdziwa magia kryje się w różnorodności. W słodyczy horchaty, w słoności esgarraet, w intensywności all i pebre. To kuchnia, która szanuje produkt, czerpie z historii, ale nie boi się nowoczesności. Niezależnie od tego, czy wybierzesz elegancką restaurację z widokiem na morze, czy mały bar w głębi dzielnicy El Carmen, Walencja nakarmi Cię hojnie i ze smakiem. Buen provecho!






0 komentarzy